Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2018

po co?

Obraz
W czasie oglądania rozgrywek naszej ekstraklasy zadaję sobie pytania jak pewnie większość obserwatorów, kibiców czy komentatorów, a mianowicie: dlaczego tak wolno? dlaczego już brakuje im sił? dlaczego na zachodzie piłkarze wyglądają jak atleci, a u nas w zdecydowanej większości nie? i tak można by było je mnożyć. Zastanawiam się więc dlaczego tego nie widzą szefowie klubów. Po co? To w ich interesie jest, aby zawodnik był właściwie przygotowany. Jednak jest pewien problem. Takie przygotowanie powinno się odbywać stopniowo z rozwagą od młodzieńczych lat już na poziomie akademii, a jak wiemy to kosztuje. Skutki są takie, że zawodnik wyjeżdżający za granicę do mocniejszej ligi musi najpierw stracić rok, aby się fizycznie do niej przygotować. Dlaczego nie może być gotów od razu? Nawet by kosztował więcej. Oczywiście ktoś poda przykłady piłkarzy nie wyglądających na gladiatorów, a dających doskonale sobie radę w tym fachu, jednak doskonale wiemy, że przygotowanie fizyczne to podstawa....

sto razy powtórzone

Obraz
Zastanawiam się jak to jest, że trenerzy i działacze klubowi z naszej ekstraklasy nie widzą albo udają, że nie widzą jaki poziom ma nasza liga. Oczywiście jestem kibicem i też oglądam mecze, ale dość często zdarza mi się po prostu przysnąć. Nie dziwmy się, że mamy taką, a nie inną frekwencję na stadionach (poza kilkoma wyjątkami), bo kto chce wydać wcale nie małą sumę jak na takie widowisko. To ze smutkiem się ogląda, a klubowi powinno być wstyd, że stadion jest wypełniony w jednej trzeciej.  Teraz nasze kluby zaczynają grać w europejskich pucharach. I czego im nie życzę tylko mocno trzymam kciuki, ale rozum podpowiada, że dość szybko ta przygoda się zakończy. Czy walka w polskiej lidze polegać ma tylko na tym, żeby nasz przedstawiciel zagrał parę meczy w eliminacjach? To nie jest wypadek przy pracy, ale standard. Wygląda na to, że wszystkim podoba się walka o króla swojego podwórka. Po za nim jest już za ciężko.  Rozumiem kibiców czy pasjonatów, że fascynują się i ...

na podwórku, na trzepaku

Obraz
Największą karę jaką dostawaliśmy od rodziców był zakaz wychodzenia na dwór. Na podwórku spędzaliśmy większość czasu i uprawialiśmy chyba każdy możliwy sport często nieświadomie. Piłka nożna, siatkówka na trzepaku, koszykówka, lekko atletyka, rower, palant, a nawet gimnastyka. Chodziliśmy po lasach z kumplami i wspinaliśmy się na drzewa. Bawiliśmy się w podchody. Tych  zabaw było tyle latem czy zimą, że trudno je wszystkie wymienić. Dziś są inne czasy. Postęp technologiczny zatrzymuje dzieci i młodzież w domu. Często też jest tak, że to rodzice są przewrażliwieni - "gdzie tam będziesz chodził jeszcze coś Ci się stanie", albo coś w stylu "tylko się nie pobrudź", bądź "zaziębisz się jest za zimno". Trochę robimy z naszych dzieci sieroty. Ma to też odzwierciedlenie w sporcie. Mi, żeby ojciec napisał usprawiedliwienie z wf-u (uwielbiałem i chodziłem też na wszystkie sks-y) musiałoby chyba nogę urwać. Dziś z byle powodu dziecko nie idzie nawet na obowiązkowe z...

czego Jaś się nie nauczy

Przed i po finale mundialu bardzo dużo mówi się o reprezentacji Chorwacji. Słusznie, przecież zasłużyli. Czytam i słucham jednak ze zdumieniem opinie gdzie próbuje się nas porównać do brązowych medalistów - oczywiście porównania dotyczą piłki nożnej. Postanowiłem zatem sprawdzić kilka rzeczy. Oto moje wnioski. Po pierwsze obie ligi są słabe. Tak zgadza się, jest jednak mała różnica - Dinamo Zagrzeb systematycznie gra w fazie grupowej europejskich pucharów. Po drugie w Chorwacji brak jest infrastruktury - tak, ale mają lepszy klimat, a dzieciaki grają gdzie jest to możliwe i nie przejmują się tym ucząc się w ten sposób techniki. Nie bez powodu mówi się na Chorwację - Brazylia Europy. Po trzecie większość reprezentantów gra w zagranicznych klubach. Owszem tylko, że wszyscy Chorwaci praktycznie odgrywają bardzo ważne role w swoich zespołach i to jakich. U nas też tak jest, że większość gra zagranicą, ale na dzień dzisiejszy wielu naszych zawodników przed mundialem miało jednak kontuzję l...

wiatr w oczy wieje

Czy system szkolenia jest zły? A może wiele czynników ma na to wpływ i każdy z nich dokłada małą cegiełkę do tego, że tak jest? Nie chcę rozwodzić się nad pewnymi kwestiami, które dotyczą samych treningów itp., bo się na nich nie znam. Nie jestem trenerem. Dziś natomiast pragnę podzielić się takim o to spostrzeżeniem: w Polsce uprawianie piłki nożnej przez dzieci jest dla rodziców nie małym wydatkiem. Owszem są akademie i drużyny, które nie pobierają opłat i wszystko zapewniają, ale żeby tam trenować to trzeba najczęściej gdzieś indziej zacząć, albo być bardzo dobrym na starcie. Trenerzy bądź skauci jeżdżą obserwować zawodników na turnieje czy mecze ligowe. Koło się zamyka. Owszem też są wspaniali ludzie, którzy swoim zaangażowaniem zadbali o to, aby każdy miał równe szanse. Tylko ile jest takich drużyn czy tak wspaniałych ludzi? W większości przypadków niestety mniej więcej wygląda to tak:  1. rodzice zaprowadzają dziecko na trening i na starcie dowiadują się o składce miesięcz...

cudze chwalicie, swego nie znacie

Cudze chwalicie, Swego nie znacie, Sami nie wiecie, Co posiadacie. W tym wpisie chciałbym poruszyć temat dotyczący piłkarzy obcokrajowców grających w naszej lidze. Pragnę na samym początku zaznaczyć, że nie mam nic przeciwko, aby obcokrajowiec grał w naszych klubach. Każdy ma prawo do przemieszczania się, pracy itp. Zastanawia mnie jednak coś innego, a mianowicie czy nie mamy uzdolnionej młodzieży, która mogłaby się w polskich klubach rozwijać? W Polsce jest największy przyrost zawodników obcokrajowych w Europie. Dlaczego tak jest? Doszedłem do następujących wniosków. Po pierwsze prościej jest ściągnąć przeciętnego zawodnika niż wychować czy dać szansę młodym wychowankom - brakuje naszym klubowym działaczom cierpiliwości (oczywiście nie wszystkim). Po drugie menadżerowie mają za dużo jakby to ująć... wejść. Po trzecie mamy przeciętne szkolenie w naszych akademiach. Po czwarte większość klubów nie inwestuje w przyszłość. Po piąte część uzdolnionych zawodników gdzieś po drodze zostaje ...

prawo rynku

Zdziwiłem się jak zacząłem czytać artykuły po nieudanym dla nas pod względem sportowym  mundialu. Między innymi analizowano, przeliczano kto i ile razy wystąpił w reklamach, a najważniejsze ile na nich zarobił. Pomyślałem sobie co komukolwiek dadzą te informacje. Czepianie się i szukanie sensacji "ekspertów". Cieszę się, że panowie mają swoje pięć minut i mam nadzieję, że nie tylko pięć minut. Takie jest prawo rynku i dobrze, że ten rynek ich chce. Jak by nie chciał to znaczy, że coś jest nie tak. Ja widzę inny problem. Mianowicie w jakich reklamach występuje idol dzieci, czynny zawodowy piłkarz, do którego marzą dorównać dzieciaki. I tu jako rodzic mam takie spostrzeżenie, że piłkarz daje przykład swoim zachowaniem, a tu reklama słodkiego napoju czy chipsów, które nie są do końca związane ze sportowymi nawykami. Ktoś powie, że to nie ta grupa docelowa (dzieci). Tu się po części zgadzam, ale brakuje mi także ze strony piłkarzy przede wszystkim promocji zdrowych nawyków. Pami...